środa, 11 kwietnia 2018

ZAPOWIEDŹ: CIEŃ RYCERZA - SEBASTIEN DE CASTELL

Tytuł: Cień Rycerza
  Tytuł oryginalny: Knight's Shadow 
Autor:  Sebastien De Castell
Wydawnictwo: Insignis 
Liczba stron: 648















   Wielkie Płaszcze w świetnej formie – druga część fantastycznej serii już w księgarniach
Debiutancka książka Sebastiena de Castella, a zarazem pierwsza część czterotomowej serii „Wielkie Płaszcze”, spotkała się z fantastycznym przyjęciem czytelników i krytyków. Czas na kolejną część serii. Kto jeszcze nie poznał walecznych, przeżywających nadzwyczajne przygody legendarnych wędrownych trybunów, ma ku temu świetną okazję – do księgarń trafiła właśnie druga część serii zatytułowana „Cień rycerza”.

    Znana już z pierwszego tomu Tristia to kraj przeżarty intrygami i korupcją. Idealista, młody król Paelis nie żyje, a Wielkie Płaszcze – legendarni wędrowni trybuni, którzy zaprowadzali w królestwie sprawiedliwość – zostali uznani za zdrajców i napiętnowani. Zanim jednak głowę Paelisa zatknięto na żerdzi, ten zobowiązał każdego ze swoich stu czterdziestu czterech trybunów do wykonania innej misji.

   Pierwszy kantor Falcio val Mond wraz z przyjaciółmi – Kestem i Brastim – wypełnił ostatnie zadanie króla: odnalazł jego czaroity. Cóż, tak naprawdę jeden z czaroitów, który zresztą okazał się czymś – a właściwie kimś – zupełnie innym, niż można się było spodziewać. Teraz misja Wielkich Płaszczy polega na ochronie czaroitu… dziewczyny! Nie byłoby z tym większego kłopotu, gdyby na ich drodze nie stali dashini – owiani legendą asasyni – i książęta, którzy zrobią wszystko, by zachować władzę w swoich rozbitych księstewkach. Na domiar złego Falcia zabija powoli jakaś trucizna, więc może nie ma już co wspominać o kolejnym zagrożeniu: Lamencie Wielkich Płaszczy…

  Tak jak jego bohaterowie, Sebastien de Castell bez wątpienia jest świetnej formie. „Cień rycerza” zaskakuje i porywa, a pełnokrwiste postaci i rozpędzająca się w zawrotnym tempie akcja wciągają czytelnika bez reszty w niezwykły świat „Wielkich Płaszczy”.
„Sama radość – sequel lepszy niż część pierwsza. Pierwszorzędna opowieść, pierwszorzędna przygoda… pierwszorzędna książka i kropka!” – Conn Iggulden, autor bestsellerowej serii „Imperator”

Zamów: http://bit.ly/cienrycerza.
Dowiedz się więcej na: www.decastell.pl


piątek, 23 marca 2018

106. FAŁSZYWY POCAŁUNEK - MARY E. PEARSON

Tytuł:  

Fałszywy pocałunek

Tytuł oryginalny: The Kiss of Deception  
Autor:  Mary E. Pearson 
Wydawnictwo:   Initium 
Liczba stron: 432






   Dzisiaj wjeżdża recenzja książki którą, przeczytałam już dawno i teraz dodaję recenzję, którą również napisałam jeszcze kiedyś... Tylko niestety z powodu nawału pracy i braku wolnego czasu, nie dodałam recenzji. Z góry za to przepraszam, ponieważ książka jest bardzo godna polecenia a, dokładniej mówiąc, tą książką jest książka Mary E. Pearson -  "Fałszywy pocałunek"Oczywiście jak to bywa w większości książek i to zdecydowanie tych  moich ulubionych jest to fantasy pomieszane z romansem.

        Ale przechodząc do sedna wpisu- może trochę o książce?
 Bohaterką twórczości Pani Pearson jest Księżniczka Lia,  która musi wyjść za mąż za Księcia. Oczywiście jest to standard w książkach z tłem historycznym. Również oczywiste jest to, że  przyszły mąż zostaje wybrany przez ojca Lii, a cały ślub jest aranżowany dla dobra królestw... Niestety Lia zaskakuje wszystkich. W dzień swojego ślubu razem ze swoją przyjaciółką Paulin ucieka. Dziewczyny docierają do rodzinnej wioski swojej przyjaciółki, gdzie księżniczka zadomawia się  i łamie wszystkie stereotypy dotyczące osobowości i delikatności księżniczek.

     Drugim bohaterem, który wysuwa się na główny plan, jest przyszły mąż Lii, który postanawia odpowiedzieć narzeczonej na list i rusza na spotkanie z nią. Dodatkowo pojawia się trzeci bohater -zabójca. Oczywiście nie będę wam mówiła a kogo ma zabić, bo już zapewne wiecie.... 
Między bohaterami nawiązuje się głębsza więź zarówno między księżniczką a księciem, jak i księżniczką i zabójcą. 

   Książkę czyta się bardzo szybko. Akcja jest wartka i praktycznie cały czas coś się dzieje, opisy są krótkie - dzięki czemu książka nam się nie nudzi i nawet nie spodziewamy się kiedy dochodzimy do jej końca.
 Ja osobiście kiedy dotarłam do ostatniej strony, byłam zarazem zaskoczona i zasmucona. Jak zwykle to u mnie bywa- skończyło się kacem, książka kończy się tak że nie możemy doczekać się kolejnej części, przez co cały czas rozmyślamy o tym co będzie się działo w kolejnej części...  Książkę polecam osobą, które są głodne ciekawych wydarzeń, gwałtownych zwrotów akcji i barwnych bohaterów.
Polecam:
8/10

niedziela, 11 marca 2018

Come back, ZAPOWIEDŹ : Unf*ck yourself. Napraw się!

Witam, słowem krótkiego wstępu chciałam powiedzieć,  że w ostatnim poście na blogu trochę się pomyliłam - jednak wracam później niż myślałam, ale mam nadzieję, że ten powrót będzie dobry ;)

Pierwszą książką, którą zrecenzuje po powrocie będzie :  Unf*ck yourself. Napraw się!

Tytuł: Unf*ck yourself. Napraw się!

Tytuł oryginalny: Unfu*k Yourself: Get Out of Your Head and into Your Life
Autor: Gary John Bishop

Wydawnictwo: InsignisLiczba stron: 240






Dziennie przychodzi nam do głowy ponad pięćdziesiąt tysięcy myśli. Wiele z nich kierujemy do samych siebie – tak, przemawiasz do siebie godzinami, choć pewnie nie zdajesz sobie z tego sprawy! Ile z tych myśli cię wspiera? A ile atakuje, próbując dowieść, że do niczego się nie nadajesz; że nie dasz rady; że nie zdążysz; że zostaniesz źle oceniony? Od dawna wiadomo o zależności między słowami a samopoczuciem – między tym, co do siebie mówimy, a tym, jak się czujemy.

Dzięki książce Gary’ego Johna Bishopa przekonasz się, że wyłącznie od nas zależy, w jaki sposób będziemy myśleć i mówić o swoich problemach. Ale z „Unf*ck Yourself. Napraw się!” pójdziesz o krok dalej – w tej książce dostaniesz prawdziwe wsparcie i narzędzia, które pomogą ci odejść od negatywnego dialogu wewnętrznego i zacząć w większym stopniu realizować swój rzeczywisty potencjał. Okazuje się bowiem, że czasem wystarczy użycie właściwych słów.

Wyciśnij z tej książki, co tylko się da

Chcesz budować życie, którego pragniesz? Nie chcesz już dłużej czekać na „właściwy moment”, żeby coś zmienić? Tylko jak to zrobić? Odpowiedzi na to udzieli neuronauka. Okazuje się, że myśli mogą faktycznie zmienić fizyczną strukturę ludzkiego mózgu. To prawdziwa rewolucja w postrzeganiu umysłu człowieka. Otwórz „Unf*ck Yourself. Napraw się!” i zobacz, jak takie podejście może pomóc także tobie.

Przeprogramuj swój mózg – słowo po słowie

Daj się porwać fascynującej opowieści Gary’ego Johna Bishopa i odkryj, jak wiele możesz zmienić na lepsze. Metody Gary’ego są łatwe do zastosowania i wdrażania na co dzień. Jedną z nich jest siedem zdań, które Gary nazywa osobistymi deklaracjami. Te krótkie i proste hasła wraz z treścią, jaka za nimi stoi, to kamienie milowe twojego procesu naprawczego, podstawa przyszłego sukcesu w osiąganiu wytyczonych celów i zmianie życia na lepsze; wystarczy tylko przypominać je sobie za każdym razem, gdy znów mimowolnie nasze myśli popłyną w stronę destruktywnego dialogu wewnętrznego.

Gary John Bishop potrafi świetnie motywować, jest konkretny i bezpośredni; to jego wielka zaleta. Prostym językiem potrafi sięgnąć naszych najgłębszych pokładów emocji, co przekłada się na jego skuteczność. Pisze: „czasem moje słowa będą cię irytować, wkurzać, wytrącać z równowagi. Luz, ogarnij się i czytaj dalej. Jak w dobrym filmie, na koniec wszystko poskłada się do kupy!”.



W twojej głowie toczy się nieprzerwany monolog wewnętrzny – jakiś cichy krytyczny głos wciąż powtarza ci, że jesteś zbyt leniwy, za głupi albo za słaby. Nawet nie zauważasz, jak mocno wierzysz w te słowa i ile energii z ciebie wysysają! Starasz się normalnie żyć, tylko od czasu do czasu myślisz z rezygnacją, że skoro nie potrafisz ruszyć z miejsca czterech liter, to być może nigdy nie dotrzesz w życiu tam, gdzie chcesz, a szczęście, za którym tęsknisz, pozostanie tuż poza twoim zasięgiem.
Moją książkę dedykuję tym, którzy doświadczają tego destruktywnego monologu, brodząc w strumieniu wątpliwości i manipulacji zatruwających codzienne życie. „Unf*ck Yourself. Napraw się!” to werbalny policzek od wszechświata, który ma sprawić, żebyś się ocknął, docenił swój prawdziwy potencjał, przestał sobie dowalać i totalnie wkręcił się we własne życie.
A więc... napraw się!
– Gary John Bishop

niedziela, 2 kwietnia 2017

105. World of WarCraft: Narodziny hordy - Christie Golden

Tytuł: 

World of WarCraft: Narodziny hordy

 Autor: Christie Golden
 Wydawnictwo:  Insignis
 Liczba stron: 328









Narodziny Hordy to powieść o magii, sztuce wojennej i bohaterstwie stworzona przez Christie Golden w oparciu o serię gier World of WarCraft firmy Blizzard Enternainment.
Fabuła kręci się wokół historii draenei, nieskażonej grupy eredarów, którzy uciekli ze swojej ojczyzny i wędrując po wszechświecie szukali własnego miejsca, a wojowniczymi i bardzo uduchowionymi klanami orków, żyjącymi na planecie, którą prorok wygnanych nazwał Draenorem, czyli Ostoją Wygnanych. Ani draenei ani orkowie nie czuli potrzeby ingerowania w sprawy, które wykraczały poza ich rasę, więc obie żyły ze sobą w pokoju. Jednak do czasu aż wielki szaman Ner'zhul wygłasza przepowiednię, która mówi, że tajemniczy lud draenei ma przynieść zgubę rasie orków. Wysłannicy Płonącego Legionu, którzy ścigali draenei, postanowili doprowadzić do upadku wygnanych przy pomocy orczych klanów. Przywódca Płonącego Legionu Kil'jaeden zapoczątkował lawinę wydarzeń, która miała doprowadzić nie tylko do upadku draenei, ale również stworzenia z orków niepowstrzymanej zgrai pałających nienawiścią i żądnych zniszczenia stworów. Orkowie w wojennym szale rozpętali kilka wyniszczających wojen, którym kres położył młody wódz Thrall, syn Durotana i Draki.
Pozycja ta jest niezbędnikiem dla każdego fana WoWa, bowiem rzuca nieco światła na pochodzenie orków oraz draenei, kulturę, zwyczaje i ich zachowania. Jednak nie tylko gracze WoWa mogą sięgnąć po Narodziny Hordy. Fabuła jest prowadzona w taki sposób, że nawet nie zaprawiony w gierkowych bojach może bardzo szybko połapać się we wszystkich wątkach. Pomijając całkowicie kwestię gry książka sama w sobie jest przyzwoitą powieścią z gatunku fantasy, którą polecam każdemu wielbicielowi takich klimatów. Lok’Tar Ogar!

Ocena:
7/10

sobota, 1 kwietnia 2017

104. Niesamowite 1000x połącz kropki. Superbohaterowie Marvela oraz Kwerkle. Arcydzieła - Thomas Pavitte

Tytuł: 
Niesamowite 1000x połącz kropki. Superbohaterowie Marvela
Autor:  Thomas Pavitte
Wydawnictwo: Insignis
 Liczba stron: 48






Uwielbiam łączenie kropek, uwielbiam i jeszcze raz uwielbiam.,  to świetny sposób, aby się od stresować i uspokoić. Skupiamy się tak bardzo na łączeniu danych elementów, ze nawet nie wiemy jak nam czas upływa. A jeszcze lepiej gdy łączymy kropki z naszymi ulubionymi bohaterami, jak w przypadku kropki z postaciami Marvela. Cieszyłam się jak małe dziecko łącząc te kropki. Wcześniej miałam już małe spotkanie z kropkami w formacie książki ("Połącz kropki. Dzieła sztuki, krajobrazy i pojazdy oraz1000x połącz kropki: Arcydzieła. 
Plusy propozycji od wydawnictwa Insignis:
- kartki są jednostronne i dzięki perforacji można je łatwo wyrwać



Tytuł: Kwerkle. Arcydzieła
Autor: Thomas Pavitte
 Wydawnictwo: Insignis
 Liczba stron: 48










"Kwerkle" nie jest zwykłą kolorowanką, w której jest jakiś zwyczajny obrazek i trzeba go pokolorować. "Kwerkle. Arcydzieła" składa się z dwudziestu dzieł sztuki , w tym jednego dużego plakatu o wymiarach 48x35 cm. Każdy portret składa się z różnej wielkości nachodzących na siebie i ponumerowanych od jeden do pięć okręgów i jeżeli ktoś jeszcze nie odgadł idei tych okręgów,
to każdy okrąg posiada swoją cyfrę, a każda cyfra odpowiada jakiemuś kolorowi, który sobie wybierzemy, więc do jednego obrazka będziemy potrzebowali tylko pięciu kolorów.  To, co mi się spodobało i dało kolorowance wielkiego plusa to to, że każdy portret znajduje się na osobnej kartce i dzięki perforacji bez problemu możemy ja wyrwać. Zaletą kolorowanki jest także papier. Czego byście nie użyli to kartka to przyjmie (np.: Farba Wam nie spłynie, bo jest śliski papier) i nie przebije na druga stronę. 



wtorek, 21 lutego 2017

103. Tajemny ogień - C.J. Daugherty, Carina Rozenfeld

Tytuł: Tajemny ogień
Oryginalny tytuł: The secret fire
Autor: C.J. Daugherty, Carina Rozenfeld
Wydawnictwo: Moondrive
Liczba stron: 387
















Dzielą ich setki kilometrów, łączy przeznaczenie.

Taylor Montclair (Anglia) 

Pewnego dnia wybuch złości Taylor powoduje, że przedmioty wokół niej zmieniają swoje położenie, a silne emocje zakłócają przepływ elektryczności. Dziewczyna poznaje szokującą prawdę o swoim pochodzeniu. Dowiaduje się, że drzemie w niej tajemny ogień. 

Sacha Winters (Francja) 
Setki lat temu na stosie spłonęła alchemiczka, która rzuciła klątwę na trzynaście pokoleń pierworodnych synów z rodu jej zabójców. Sacha jest trzynasty – za osiem tygodni ma umrzeć. Na świecie jest tylko jedna osoba, która może mu pomóc. 

Czy Taylor i Sacha zdążą się odnaleźć, nim on zginie, a świat pochłonie ogień?

Pradawna moc i śmiertelna klątwa, szaleńczy wyścig z czasem i walka z przeznaczeniem. Akcja Tajemnego ognia pędzi jak rollercoaster!


    Zrobiłam to trochę na opak, ponieważ niedawno dodałam recenzję drugiej części, a dzisiaj -  pierwszej, jednak mam nadzieję, że to Was nie zniechęci do przeczytania obydwu tomów.
Książka jest pisana bardzo prostym językiem. Z zaciekawieniem przewraca się kolejne kartki i z przyjemnością się je czyta. Idealna na wieczorne czytanie... o ile planujesz nie przespać całej nocy. Prawdę powiedziawszy za każdym razem, gdy ją otworzyłam, goniłam oczami, by jak najwięcej informacji uzyskać w jak najkrótszym czasie.

   Na początku książki zastanawiałam się, co jest grane. Jedyne, co mi było wiadome, to to, że jeden z głównych bohaterów - Sacha - ma umrzeć w dzień osiemnastych urodzin, ale dlaczego? Drugą zagadką były bóle głowy i omdlenia Taylor, ale czym były spowodowane? Te niewyjaśnione sytuacje zmuszały mnie do nic nie robienia cały dzień (prócz czytania) i nieprzespanej  nocy, a zarazem irytowały. Czemu tam było tak mało informacji podanych? Dlaczego dopiero w połowie książki Autorki uchylają zaledwie rąbek tajemnicy, kiedy już by wypadało wyjaśnić wszystkie zawiłości? Prawdopodobnie dlatego, że chciały przeciągnąć całą fabułę na dwa tomy, co mnie jeszcze bardziej zirytowało. Mimo to czytałam obie części jak opętana, by dowiedzieć się, jakie będzie zakończenie.

   Osobiście uważam, że druga część jest lepsza  i dużo szybciej się ją pochłania, gdy już wiadomo, o co gra się toczy. Bardzo fajny pomysł na książkę, lecz odrobinę niepotrzebnie przeciągana. Mimo to gorąco polecam!


Ocena:
7/10