Tytuł: Robert Enke. Życie wypuszczone z rąk.
Tytuł oryginalny: Robert Enke. Ein allzu kurzes Leben
Autor: Ronald Reng
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Liczba stron: 400
Robert Enke, niezwykle utalentowany bramkarz, mający problemy z atakami paniki, prowadzący nieustająca walkę z depresją...
Robert zaczynał swoją karierę bramkarską w klubie SV Jena Pharm, później przeniósł się do Carl Zeiss Jena, następnie do Borussia Mönchengladbach, a w 1999 r. do Benfica Lizbona. Robert dzięki swojej ciężkiej pracy i niesamowitemu talentowi w 2002 roku, został bramkarzem FC Barcelona. Latem 2004 na zasadzie wolnego transferu Enke przeszedł do Hannoveru. W jego barwach zadebiutował 7 sierpnia w przegranym 1:2 meczu z Bayerem Leverkusen. Po powrocie do Niemiec stał się jednym z solidniejszych bramkarzy tamtejszej ligi. W 2005 roku zajął swoje najwyższe, czyli 10 miejsce za czasów gry w tym klubie. Natomiast w sezonie 2006/2007 zakończył ligę z Hannoverem na 11. pozycji.
W sezonie 2008/2009 został wybrany najlepszym bramkarzem Bundesligi.
Niestety w życiu prywatnym Robert nie miał już tak kolorowo, cały czas był wystawiony na krytykę innych, dlatego panikował. Cały czas zamartwiał się co powie trener, koledzy z drużyny czy fani.
Niestety, wiem jak czuje się bramkarz, doświadczyłam to na własnej skórze kiedy w gimnazjum na Coca-Cola Cup musiałam stanąć na bramce, po prostu zaczęłam płakać i puściłam wszystkie gole. Czułam się załamana, bo przeze mnie drużyna przegrała. Ale lepiej być przegranym niż zdyskwalifikowanym. Tak po za tym to był mój pierwszy raz, kiedy na zawodach stałam na bramce.
Myślę, że Roberta załatwiła śmierć córki, wszystko zawaliło się w jednej chwili i Enke po prostu nie wytrzymał, przez lata zmagał się z chorobą, która nie pozwalała mu normalnie funkcjonować w społeczeństwie. Następstwem depresji, była podjęta przez Roberta decyzja o samobójstwie, w 2009 roku rzucił się pod przejeżdżający pociąg. W domu zostawił swoją żonę - Teresę i adoptowaną córkę.
Książkę polecam fanom Roberta, wszystkim którzy interesują się futbolem, a także ludziom, którzy mieli styczność z depresją.
ocena:
8/10
Smutna historia.. Ale taka prawdziwa.. Ile ludzi jest skazanych na krytykę i komentarze innych?.. Ciężko żyć pod taką presją. Wcale się nie dziwię jego decyzji..
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie ;)
http://madam-lillianne.blogspot.com/
Ciężkie życie i decyzja w sumie uzasadniona, ale trochę egoistyczna ;/
OdpowiedzUsuńhttp://to-read-or-not-to-read.blog.onet.pl/